Ten triathlon to było istne szaleństwo, pod każdym względem. Totalny spontan, start po 4 godzinach spania, bike-fittingu i 700 kilometrach w samochodzie. Nie wspomnę już o tym, że pomyliliśmy miejscowości i triathlon okazał się być dobre 60 kilometrów od miejsca gdzie planowaliśmy weekend ze znojomymi. Emocje zmieniały się od pełnej euforii, do totalnego załamania i…
