biegająca bio mama

Biegam w ciąży – start na 5k w terminie

Dawno nie przebiegłam piątki w tak żółwim tempie, która sprawiłaby mi tyle radochy !

Druga ciąża termin na 26.05, wszyscy mówią że z drugą ciążą pójdzie szybciej. Mały w brzuchu też wydaje się mniej cierpliwy niż była Zosia. Nastawiam się więc na wcześniejszy poród. Jednak jak to życie lubi mi pokazać, moje dzieci ewidentnie lubią moją aktywność fizyczną w ciąży, a ja ewidentnie muszę lubić rodzić po terminie!

Coraz bliżej wielkiego dnia a tu żadnych oznak, żeby waćpan kwapił się do wyjścia, dlatego coraz częściej zaczęłam spoglądać na naszą ulubiona lokalną imprezę. MOSiR Gutwin Run, 14.05.2017, wydawało mi się nierealne, ale im bliżej było daty tym bardziej czułam że ten bieg będzie mój. Gdy tylko nie szwendamy się po świecie zawsze tu startujemy. Biegi są cykliczne, coś w stylu wielkomiejskich parkrun-ów, przełajowe i składają się z kilku edycji. Jest to jedna z naszych ulubionych imprez biegowych. Tętniąca przyjazną, rodzinną atmosferą. Biegamy tutaj od wielu wielu lat. Mam ogromny sentyment do tej imprezy, to chyba właśnie na Gutwinie był mój pierwszy bieg “uliczny” w którym startowałam. Od tamtej pory biegałam tu w szczycie formy, dla zabawy, jako peace-maker innych, z wózkiem, w ciąży jak i zaraz po. Każdy bieg był inny, ale zawsze z tak samo wielkim uśmiechem wbiegałam na metę.

18518228_1467348943335379_8087814192937742200_o
Fot. MOSiR Gutwin Run
18451431_1467371003333173_8731153013813678771_o
Fot. MOSiR Gutwin Run

Nasz Gutwin Run to bieganie z bliskimi nam osobami, wśród wielu, wielu znajomych twarzy. Każdy się zna, z każdym chętnie się porozmawia. To też idealne miejsce dla dzieciaków, które oczywiście nie zapomina o najmłodszych i od kilku lat prowadzi też biegi dla nich! Dlacze więc miałaby mnie ominąć ta impreza pomyślałam. Przecież na ostatnich treningach nie raz zbliżałam się do “piątki”. W dodatku moja Pani doktor żartobliwie mówiła, że w terminie mogę biegać i po 15 kilometrów byle blisko szpitala 🙂

IMG_20170514_174628_028

Padła więc decyzja że nie ma co wymyślać i biegnę ciążową piątkę. Nie powiem, że nie miałam mini stresa. Owszem miałam. I to nie związanego jak zwykle z czasem, czy wynikiem, ale tym razem bałam się że po prostu moje ciało powie nie, bo przecież ma do tego prawo dźwigając ponad 3 kilogramowego chłopaka w środku. I w odróżnieniu od treningów, nie mogłam sobie po prostu stanąć i zawrócić, bo impreza jest w środku lasu, który nie do końca znam, więc wolałam mieć kogoś ze sobą. Tak w razie co.

Mój R na szczęście bardzo szybko podłapał temat, chyba wolał sam kontrolować mnie, moje tempo i cały ten bieg, decyzja padła więc, że lecimy rodzinnie. We 4-rkę ! On z Zosią w wózku (zdarza się to bardzo rzadko) i ja z młodym w brzuchu. Już na samą myśl serducho mi się uśmiechało.

IMG_20170514_165635_506

W którymś momencie na trasie dołączył do nas kolega, dla którego ta piątka miała być rozgrzewką do późniejszej dychy. Młoda dawała czadu krzycząc do wujka: “Dawaj, wujek, dawaj!”, chłopaki przegadali całą trasę, a ja nie mogłam przestać się śmiać widząc jak Kola (który się rozgrzewał), dla którego moje żółwie tempo było na tyle wole, że przeleciał chyba pól trasy krokiem dostawnym, albo robiąc sobie skipy, podskoki i inne tego typu ćwiczenia.

Nie był to bieg łatwy dla mnie i mojego ciążowego organizmu, ale była to taka wisienka na torcie na koniec tej całej ciążowo-treningowej przygody. Pomimo, że nie biegło mi się super, nogi grzęzły w sypkim piachu i nawet małe leśne podbiegi dały mi się we znaki to było wesoło, rodzinnie, na luzie i z uśmiechem na buzi.

Nie wiem czy Wam polecam tego typu akcje. Każdy z nas jest inny, każdy ma inne podejście do życia i różnych sytuacji. Ja osobiście miałam z tego ogromną frajdę. Znam swój organizm na tyle  dobrze że nie obawiałam się jakiś przygód, a biorąc pod uwagę, że biegłam już w terminie porodu miałam cichą nadzieję, że weźmie mnie na rozwiązanie zaraz po 🙂  Te z Was które czują, jak zachowują się wasze ciała podczas biegania z brzuszkiem, będą wiedziały czy mogą startować w dwu-paku. Znam osoby, które robią o wiele więcej kilometrów niż ja w ciąży, znam takie co startują w dużo dłuższych biegach w równie zaawansowanej ciąży. I tak jak wydawało mi się, że robienie półmaratonu w 36 tygodniu ciąży to przesada, tak z perspektywy czasu, myślę sobie, czym to się różni od moich wybryków. Dlaczego nie? Jeśli właśnie ta mama biega tyle na treningach i czuje, że jej organizm bez problemu sobie poradzi z takim kilometrażem, to to jest Twoja decyzja i trzymam za Ciebie mocno kciuki.

18558865_1467472349989705_1746488314566074281_o
Fot. MOSiR Gutwin Run

Dziękuję organizatorom, że się nie przestraszyli i pozwolili mi wystartować w tak zaawansowanej ciąży i przepraszam wszystkich ratowników, którym narobiłam stracha, że będą musieli karetką mnie zwozić z trasy prosto do szpitala. Minął tydzień od startu, a ja nadal w dwupaku 🙂

18449308_1467333933336880_2540321893179504542_o
IMG_20170514_172701_238

I choć miałam cichą nadzieję, że zakończe je na porodówce to niestety dobiegłam do końca, mam się dobrze i dawno się tak fajnie nie bawiłam na biegu.

Ola.

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top