Jakiś czas temu myślałam, że bike-fitting to wymysł i kiedy mój R o nim trajkotał większość informacji wpływało mi jednym uchem a wypływało drugim. Wszystko się zmieniło po wykładzie Pana Krystyna Lipiarskiego, polskiego mistrza w bike-fittingu, organizowanym w zimie tego roku przez F3 Team Trójmiasto.
Wykład ten otworzył mi oczy na to jak ważna jest nasza pozycja na rowerze, a wykładowca zaserwował nam dużą dawkę bardzo detalicznej wiedzy na temat „Świetnej Pozycji”. Moje poporodowe problemy z bólem w pachwinach, nagle znalazły wytłumaczenie w złej pozycji na rowerze i słowa że my też przed sezonem startowym zrobimy „bike-fitting” nie były rzucone na wiatr.
Już wtedy miałam ochotę napisać parę słów na ten temat, ale dopiero po moim bike-fittingu i szczegółowym wywiadzie z cyklu: „Dlaczego?, po co ?, a czemu?, jak?, i w jakim celu?” chcę przekazać parę ważnych rzeczy dalej.
Po co ?
Zacznijmy od chyba najczęściej zadawanego pytania: „Po co nam ten bike-fitting?”
Tak jak wszystko w sporcie, kiedy robione jest bezmyślnie zazwyczaj sprowadza się do kontuzji i przeciążeń organizmu, tak samo jest z jazdą na rowerze i pozycją na nim. Najważniejszy element jaki chcemy wykluczyć poprzez bike-fitting jest zniwelowanie kontuzji. Nie mówię tu o zwykłym bólu podczas jazdy, który też zostanie tylko wspomnieniem po bike-fittingu, ale o przeciążeniach które się nawarstwiają i prowadzą do poważnych, przewlekłych urazów.
Ja jestem tego idealnym przykładem, ale pewnie wielu z Was ma za sobą taką samą historię.
Rower kupiony przez internet, ustawiony na oko, tak jak nam się wydawało jest ok. Oczywiście co do ustawienia i doboru ramy posiłkowałam się informacjami w sieci, ale teoria to jedno a praktyka to drugie, o czym przekonałam się właśnie podczas bike-fittingu. Pierwszy sezon triathlonowy za mną, zimą tylko biegam, zaczęłam też biegać z wózkiem. Po jakimś czasie głównie na treningach biegowych z wózkiem zaczęły odzywać się moje pachwiny (wcześniej miewałam ból podczas zginania się tylko) i okropny ból, który bałam się że jest spowodowany właśnie zbyt szybkim powrotem do formy. W zimę, podczas wykładu na temat „Świetnej Pozycji”, nagle zrozumiałam, że mój problem leży w złej pozycji na rowerze. Tak też było, źle ustawiony rower spowodował przeciążenie, które przez długi czas dawało o sobie znać.
Ale wróćmy do tego dlaczego oprócz możliwych kontuzji robimy bike-fitting.
W teorii ma on nam pomóc nam ustalić idealną dla naszego ciała i naszego sprzętu pozycję. W praktyce jednak ustalamy najlepszą z możliwych pozycji dla naszego ciała, najlepszą z możliwych ponieważ każde z naszych ciał ma swoje fizyczne ograniczenia. Bike-fitting ma na celu ustalić taką pozycję, która będzie nie tylko wygodna i dzięki której długie godziny na rowerowym siodle nie sprawią nam bólu, ale też taką która jest stabilna i najbardziej wydajna. Taka która pozwoli uzyskać nam lepszy czas dzięki lepszej aerodynamice naszego ciała i taka która dowiezie nas na metę bez bólu i w pełnym komforcie.
Mój bike-fitting w skrócie.
Mój bike-fitting pozwolił mi ustawić 2 pozycje, czasową z przystawką czasową, zwana inaczej lemondką i szosową. Krystyn spędził nade mną dobre 5 godzin. Standardowy bike fitting trwa około 3 godzin, ale u mnie nastąpiła zmiana siodełka w czasie pracy. Pewnie jak wielu z Was, udało mi się kupić w super cenie siodło anatomiczne ISM na allegro. Siodło to oczywiście okazało się być okropną podróbą i pomimo, że wyglądało tak samo, siedziało się na nim tak samo wygodnie to jak się okazało podczas dokręcania go do sztycy wykrzywiało się w swoje wymyślne kierunki. Rurki, z którego to siodło było stworzone były beznadziejnej jakości i siodło które było pochylone w dół podczas ustawiania, w momencie dokręcania podnosiło się całe do góry, rurki metalowe krzywiły się w każda stronę. W ten sposób nie byliśmy w stanie ustawić siodła do pozycji czasowej tak aby było pochylone w dól i tak aby jego wąsy podczas dokręcania nie rozchodziły się. Koniec końców, zakupiłam nowe siodło ISM 1.0 w sklepie Wertykal i wyszło mnie ono dobre 100 zł więcej niż chińska podróbka znaleziona na allegro.pl.
Nauczka dla Was, żeby nie kupować chińskich zamienników, bo pomimo że wyglądają tak samo i są tak samo wygodne nie da się ich ustawić. Dlatego proponuję odczekać chwilę dłużej dać 100 zł więcej za nowe siodło z cenionego sklepu i mieć spokój na lata. Najlepiej zostawicie wybór siodła na bike-fitting, gdzie będziecie mogli przymierzyć się do kilku modeli i wybrać ten „jedyny”.
Słowa, że bike-fitting jest drogi też parę razy wyszły z moich ust, ale teraz wiem, że jest warty swojej ceny. Nie dość, że Krystyn spędził z nami (fittował i mnie i Rafała) dobre 8 godzin ustawiając nam dwie pozycję, to energia i zaangażowanie jakie w nas włożył było bezcenne. Dawno nie miałam do czynienia z takim profesjonalistą, pomijając oczywiście mojego męża w swojej pracy 🙂 Zosia była równie mile widziana i pomimo że zrobiliśmy ze sklepu rowerowego niezły rodzinny piknik, to nikomu to nie przeszkadzało, a nawet powiedziałabym że wszyscy w tym czynnie uczestniczyli.
Ja podczas mojego bike-fittingu nie tylko ustawiłam rower, ale dowiedziałam się o dużo o swoim ciele i jak ono pracuje na rowerze. Gdzie i jak jestem przesunięta, jak muszę pracować nad swoją pozycją. Na koniec bike-fittingu otrzymuje się również raport z ustawień, na podstawie którego można dobrać, kupić a czasem nawet ustawić kolejny rower, oczywiście jeżeli jego parametry będą takie same.
Bike-fitting to bardzo złożony proces, dlatego trochę dokładniej pozwolę sobie napisać o nim w kolejnym poście, ale warto wiedzieć, że nie polega on tylko na przyjechaniu do sklepu, pojeżdżeniu na rowerze i ustawieniu pozycji. Krystyn aby zoptymalizować moją pozycję, sprawdził ruchomość i elastyczność moich stawów. Sprawdził jak się zachowuje moje ciało w różnych pozycjach i gdzie mogę mieć ograniczenia podczas jazdy na rowerze. Znając moją anatomię i gibkość był on w stanie ustawić bardziej optymalną, wygodną i eliminującą kontuzję pozycję, taką która pozwala mi teraz przejechać 90 kilometrów na rowerze bez najmniejszego dyskomfortu.
Czyli czy warto ?
Moja odpowiedź brzmi TAK!
Jeżeli macie możliwość zainwestować parę stówek w Waszą triathlonową przygodę to nie zastanawiałabym się przez ani sekundę nad tym na co je wydać.
Komfort jaki otrzymujecie w zamian jest bezcenny jeśli chodzi o ilość godzin spędzonych na rowerze podczas triathlonowych treningów. Warto odpuścić sobie jeden start w sezonie i w zamian zafundować sobie takie coś jak bike-fitting. Nie dość, że Wasza pozycją będzie komfortowa, ergonomiczna i bezbolesna, to co najważniejsze pozwoli Wam uniknąć kontuzji, a w sporcie chyba to jest najważniejsze.
Miejsce gdzie ja wykonywałam swój bike fitting to:
SKLEP WERTYKAL
ul. Śląska 116
32-080 Zabierzów
Działania Krystyna możecie podglądać też na facebooku na profilu „Mam Świetną Pozycję”
Ola